poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 1 - Zamyśliłem się...

Jestem Isabella i mam 17 lat. Właśnie przeprowadziłam się do Beverly Hills. Wraz z rodzicami zamieszkałam w dwupiętrowym domu. Rodzice często jeżdżą po delegacjach, więc będę mieszkać sama. Jest końcówka wakacji i przez ten tydzień muszę zapisać się do szkoły. Jutro ma się odbyć oprowadzenie po Talents School. Zależy mi, żeby dostać się do tej szkoły. Pomagają tam odkryć talent i rozwijać go. Ja jeszcze nie poznałam swojego talentu...

*Następnego dnia rano*

- Pik, pik, pik ! - pieklił się budzik. Machnięciem ręki wyłączyłam irytujące urządzenie i zwlokłam się z łóżka. Wzięłam strój do biegania i poszłam się ubrać. Związałam blond włosy w wysokiego kucyka, zgarnęłam wodę i mp4. Włożyłam słuchawki do uszu i wyszłam z domu wcześniej zamykając drzwi. Biegłam przed siebie rozglądając się po okolicy i wsłuchując się w "Shake It Off"  Taylor Swift. Byłam sama w jakimś parku. Nic dziwnego, że nikogo nie ma. Jest w końcu 7:05. Po chwili piosenka się skończyła, a ja nie przerywając biegu zaczęłam szukać nowego przeboju. Nagle poczułam uderzenie i coś twardego. Wylądowałam na kostce brukowej, ale nic mi się nie stało. Podniosłam lekko głowę, żeby zobaczyć z kim się zderzyłam. Było to jakiś chłopak i właśnie się podnosił, więc mogłam zobaczyć tylko Jego ciemne blond włosy postawione na żelu. Gdy się wyprostował mogłam go całkowicie zobaczyć. Miał dobrze zbudowane ciało, a na nim czarne spodenki do kolan i T-shirt w tym samym kolorze. Podrapał się po głowie i kucnął wyciągając rękę w moją stronę.
- Nic Ci się nie stało ? - spytał troskliwie
- Nie chyba nie... - odpowiedziałam i podałam Mu rękę. Pomógł mi wstać i znowu zaczął się nerwowo drapać. - Przepraszam nie zauważyłam Cię...
- Nie to ja przepraszam. Zamyśliłem się... - i w tym momencie zrobiło się trochę niezręcznie. Chłopak postanowił przerwać krępującą ciszę.  - Jestem Jackson - podał mi rękę na przywitanie
- Isabella - przedstawiłam się i odwzajemniłam uścisk. Po chwili nadal trzymaliśmy swoje ręce i patrzyliśmy sobie w oczy. Mają kolor niebieski i trochę szary. Gdy zorientowałam się, że na mnie patrzy zarumieniłam się i spuściłam głowę w dół. Nagle przypomniało mi się, że o 8 muszę być w Talents School. - Eee przepraszam, ale muszę już iść. Spóźnię się na coś bardzo ważnego... Do zobaczenia ! - pomachałam gdy byłam już dalej.

Przez całą drogę powrotną myślałam o nim. Był bardzo przystojny i miły. Chwila ! Stop ! Przecież ja go w ogóle nie znam ! Gdy weszłam do domu szybko pobiegłam do pokoju, wyciągnęłam z szafy przygotowane wcześniej rzeczy i skoczyłam do łazienki. Błyskawicznie wzięłam prysznic i przebrałam się w czarne, długie legginsy, luźną koszulę dżinsową i czarne trampki za kostkę. Z szuflady wyciągnęłam cienki, beżowy pasek i zapięłam go tak, aby podkreślał moją talię. Leciutko przejechałam tuszem do rzęs i psiknęłam się ulubionymi perfumami. Zgarnęłam torebeczkę w kolorze paska i wrzuciłam do niej iPhona, klucze, gumę do żucia i kilka innych drobiazgów. Szybkim krokiem wyszłam z domu. Po paru minutach byłam na miejscu. Akurat na czas ! Szkoła była parterowa. Przed wejściem znajdowała się fontanna z krystalicznie czystą wodą. Zewnętrzna ściana była w kolorze brzoskwiniowym, a szklane drzwi dodawały nowoczesnego stylu. Wokół placówki była świeżo przystrzyżona trawa, a na środku chodnik prowadzący do wejścia. Weszłam niepewnym krokiem. Na przeciwko wejściowych drzwi znajdowały się drugie drzwi prowadzące na dziedziniec i ogromne boisko szkolne. Ściany były w kolorze mlecznym, a przy ścianach znajdowały się turkusowe i niebiesko-fioletowe szafki poustawiane na zmianę. Na podłodze były białe kafelki, a w niektórych miejscach były rośliny. Co jakiś czas były sale od różnych przedmiotów. Po prawej stronie były zamknięte teraz drzwi prowadzące do sali gimnastycznej, a po lewej kremowe schody. Na ścianach były także tablice ogłoszeń, plan lekcji i inne tego typu rzeczy. Nagle usłyszałam jakieś krzyki z dziedzińca i chciałam tam podejść, ale nagle podbiegła do mnie jakaś dziewczyna. Zdążyłam tylko zobaczyć chłopaków grających w futbol. Nastolatka miała kasztanowe włosy i ciemne oczy. Była zdyszana. Miala na sobie obtarte dżinsy i białą, bawełnianą koszulkę na ramiączkach.
- Hej przepraszam za spóźnienie - zaczęła gdy jej oddech trochę się uregulował -  Ja będę Cię oprowadzać po szkole. Jestem Lily.
- A ja Isabella
Pod kilku minutach znałam każdy zakamarek w szkole. Polubiłam Lily. Była jak sama stwierdziła "chłopczycą". Mimo to znalazłyśmy wspólny język. Dowiedziałam się, że ma brata, ale chyba się nie lubili. Opowiadała jaki to on jest próżny i złośliwy. Radziła mi go unikać. Podobno każda dziewczyna w szkole się do Niego klei mimo to, że on ma dziewczynę Sophię. Jest też kapitanem drużyny futbolowej i piłki nożnej. Jego dziewczyna przewodzi drużynie cheerleaderek i podobno jest straszną zołzą. Jej też radziła mi unikać.
Po oprowadzaniu poszłyśmy na kawę i oprowadziła mnie po okolicy. Bardzo mi się tu podobało. Cały tydzień spędziłam z szatynką. Ani razu nie miałam okazji poznać jej brata, ale to chyba lepiej. Jutro miałam zaprezentować swój talent razem z innymi uczniami, którzy planują się dostać do tej szkoły. Lilby właśnie była u mnie w domu i siedziała przy stole w kuchni przyglądając się jak robię spaghetti. Zaczęłam nucić "Własny wzór" Sylwii Grzeszczak. Nie zorientowałam się nawet kiedy zaczęłam cicho podśpiewywać.

- Proszę, smacznego - powiedziałam podając przyjaciółce talerz. Zaczęłyśmy jeść, a dziewczyna co jakiś czas się na mnie patrzyła.
- Co zaprezentujesz na przesłuchaniu ? - spytała, a ja kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć
- Nie wiem - powiedziałam i wbiłam wzrok w talerz. Siedziałyśmy chwilę w ciszy.
- Zaśpiewaj - wypaliła nagle
- Słucham ?
- Słyszałam jak śpiewasz i masz naprawdę dobry głos. Powinnaś to zaprezentować. - odpowiedziała z uśmiechem
- No nie wiem ja się chyba do tego nie nadaje poza tym mam tremę
- Zaufaj mi. Poradzisz sobie - uśmiechnęła się do mnie ciepło co odwzajemniłam
- Dziękuję, ale mam prośbę... - zaczęłam
- Hym ? - dała znać, że słucha bo miała w buzi makaron z sosem. Zachichotałam cicho.
- Będziesz ze mną w trakcie przesłuchania ?
- Jasne, ale nie tylko ja... - powiedziała, a mój uśmiech znikł - Przesłuchanie jest zawsze otwarte. Każdy może przyjść pod warunkiem, że jest ze szkoły. - zmartwiła mnie ta wiadomość, ale zależy mi na tej szkole. 
- Chodź trzeba poćwiczyć - powiedziała gdy skończyłyśmy jeść. Ćwiczyłyśmy cały dzień, a o 21 Lily poszła do domu. Położyłam się wcześnie spać, bo na przesłuchaniu musiałam być o 9:00. Jutro będzie ciężki dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz